poniedziałek, 11 listopada 2013

Prolog

   Szłam ulicą skąpaną w promieniach słońca. Był to rzadki przypadek pogodowy, ponieważ u nas w Londynie praktycznie zawsze pada. Rozmyślałam o tym gdzie dalej mam podążać. Gdzie postawić następny krok. Przystanęłam na chwilę, aby przeczytać wcześniej przyuważony plakat. Jego kolorystyka była aż za bardzo jaskrawa, dlatego przyciągała wzrok. Informowali na nim o zbliżającym się castingu. Poszukiwane były tancerki do trasy koncertowej po USA pewnego zespołu. Boyband wypromowany w X-Factorze, który według autorów tego plakatu powinien być wszystkim znany. No cóż... Ja osobiście nie mam czasu i ochoty na oglądanie telewizji. Moja pasja i praca całkowicie mi je pochłania. Kim jestem? Już opowiadam.
   Otóż mieszkam w akademiku. Nie, nie studiuję. Uczę dzieci tańca. Od 5 roku życia uczęszczam do szkoły.. Elitarna placówka, poświęcona tylko i wyłącznie danemu jej zadaniu. Codziennie od 11 do 12 lekcji. Jakim cudem? Najpierw 5 w Primary i Secondary School, a potem 6 w Futher i Higher School. Później godzinka przerwy i znowu 6 godzin lekcyjnych.Trzy godziny baletu, a trzy hip-hopu. To rodzice wybierają na jaki rodzaj tańca chodzisz. Moi akurat wybrali ten. Mi to przypasowało. Od maleńka tyramy. Taki nasz los. Teraz już skończyłam cały proces nauczania. Stopnie naukowe miałam średnie. Ale tańczyłam najlepiej w szkole. Na tym moja pewność siebie się kończy. Szczapa ze mnie, bez biustu i bioder. Wygląd mam godny dziwadła. Jestem pół albinoską, więc moja skóra jest biała jak śnieg, ale włosy i rzęsy są czarne jak węgiel. Dziwne i kontrastowe jak cholera. Od zawsze się zastanawiałam po kim to mam. W wieku 13 lat otrzymałam odpowiedź. Jestem adoptowana. Matka zmarła przy porodzie. Ojciec gdy się o tym dowiedział był w drodze do szpitala. Nie zdążył nawet mnie zobaczyć. Rzucił się z mostu. To on był tym, który obdarował mnie białą skórą, a mama włosami. Moi biologiczni rodzice nawet mnie nie zobaczyli, ale adopcyjni są najlepsi na świecie. Odruchowo potarłam tatuaż po wewnętrznej stronie nadgarstka. Były tam napisane ich imiona. Peter i Sophie.
  Ok dosyć o mnie. Co z tym castingiem? Zapisałam się. Jak się uda to wyruszę w świat. No, właściwie do Ameryki ale to też się liczy. A jak nie to nadal będę mieszkać ciasnej bursie i pokazywała młodszym jak się ruszać. Mam nadzieję, że to drugie się spełni.

Hej. Jeśli nie wyszło to wybaczcie, ale pomysł na prolog dopadł mnie w nocy i jestem nieprzytomna. Do zobaczenia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz